Lazurowe wybrzeże- wakacje na kołach

 

 

Ostatnie godziny wakacji i dzisiaj mój nietypowy wpis, nie z przepisem a o pierwszych  wakacjach na kołach, z namiotem. Tegoroczne wakacje nie należały do łatwych, czego zapewne każdy z nas  doświadczył. Dlaczego taki wpis? Chciałabym podzielić się naszymi doświadczeniami, być może komuś się przydadzą w przyszłości:)

Z pewnością wirus zostanie z nami na dłużej, dlatego też trzeba nauczyć się z nim żyć:) Długo rozważaliśmy różne opcje tegorocznych wakacji, żadna opcja nie dawała pewności, że nie przyjedziemy z towarzystwem:)) Tego bardzo byśmy nie chcieli. Opcja wyjazdu nad nasze morze to jak gra w ruletkę, nie zawsze pogoda dopisuje. A co robić ze sobą jak jesteśmy nad morzem, z dziećmi i nie ma pogody?

Drugi problem to zatłoczone plaże, zwłaszcza w tym sezonie kiedy duża część urlopowiczów zrezygnowała z wakacji za granicą.

Trzeci powód, czasu wakacyjnego ze względu na obowiązki zawodowe nie było zbyt wiele. Trzeba było zatem, wybrać miejsce z pewną pogodą, ciekawym krajobrazem, dobrym jedzeniem i przyjaznymi ludźmi.

Postawiliśmy na Południe Francji, bywaliśmy już tam wcześniej, ale nie wszystko udało się zobaczyć. Zrezygnowaliśmy z hoteli, po raz pierwszy pojechaliśmy samochodem osobowym, Renault Scenic 7 osobowy  z automatycznym namiotem. Omijaliśmy również campingi, wyszukiwaliśmy miejsc do przenocowania na darmowych parkingach, usytuowanych przy plaży, jechaliśmy bez planu a na miejscu pytaliśmy miejscowych lub sami trafialiśmy z mapą google.

Wyposażeni w kuchenkę gazową, prysznic turystyczny, stolik campingowy i w niezbędne przybory kuchenne, ruszyliśmy w drogę. Siedzenia tylne zostawiliśmy dwa, dla naszych córek. Poduszki z kanap ogrodowych pracowały dla nas jako materace do samochodu, do namiotu materac pompowany. W aucie trzy osoby mogły spokojnie spać, co się przydało podczas nocnej podróży z Polski i do Polski, kiedy jeden kierowca mógł odpocząć..

Takich osób jak My nad Lazurowym wybrzeżem  było znacznie więcej. Francuzi bardzo lubią ten rodzaj wypoczynku. Nie jest on zarezerwowany tylko dla ludzi biednych, tam jest on bardzo popularny, wśród wielu grup społecznych. Być może w tym roku bardziej popularny, ze względu na panującą pandemię.

Pierwszy nasz postój to Cassis, parking niedaleko plaży, z  pachnącymi toaletami wyposażonymi w płyny do dezynfekcji i ciepłą wodę. Bardzo oblegany w ciągu dnia ale na noc spokojne można było coś znaleść, na nocny postój.

Miejsce urocze, piękny krajobraz, wąskie wybrukowane uliczki przypominające te we Włoszech. Bardzo czysto, dużo zieleni i kwiatów, bardzo przyjaźni mieszkańcy:))

Oczywiście w restauracji nadmorskiej zaliczyliśmy rybkę, dzieci burgera i pyszną włoską sałatkę.

Ryba Dorada z pieczonymi ziemniakami i sałatą, z sosem na bazie octu balsamicznego.

Burger wołowy z grillowanym pomidorami, serem i pieczonymi ziemniakami.

Duża porcja sałatki z grillowanymi pomidorami, grillowaną mozarellą na grillowanych chlebkach. Szynka drobno siekana, całość podana na sałacie z dodatkiem sosu na bazie octu balsamicznego, to było pyszne i bardzo syte:))

Następny przystanek naszej podróży to Saint-Tropez. Większość z nasz z pewnością pamięta komedie z Louis de Funès. Tam właśnie dotarliśmy pod słynny posterunek.

Piękne jachty cumują w porcie.

Kolejne miejsce na naszej wakacyjnej mapie to Marsylia.

Odwiedziliśmy Bazylikę Notre Dame de la Garde, port i okoliczne sklepiki z pięknym Marsylskimi mydełkami, oczywiście plaża obowiązkowo:))To był ostatni przystanek. Było ich trochę więcej, w tych mniej znanych miejscach, równie uroczych. Wspaniała przygoda, nie zapomniane wrażenia i z pewnością to powtórzymy, do czego również zachęcamy:))

 

Share Button

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *